W lesie przy drodze prowadzącej do wsi Chodlik w gminie Karczmiska leży nieduży, szary kamień . Widnieją na nim niewielkie wgłębienia: jedno malutkie jakby odcisk laski, a drugie – jak malutka stópka. Gdyby ten kamień mógł przemówić, powiedziałby na pewno tak: „Jestem szarym, starym kamieniem. Nade mną od wieków szumią drzewa. Ludzie najczęściej mnie nie zauważają, choć miejscowi znają moja historię. Może wam opowiem? Było to bardzo dawno temu, może tysiąc lat temu, a może dwa. Przez las szła śliczna panienka z dzieckiem w ramionach, podpierała się drewnianą laseczką. Widać było, że przebyła szmat drogi. Gdy zbliżyła się do mnie, postawiła na mnie jedną ze swych małych stópek i oparła laseczkę. Zrobiło mi się ciepło, coraz cieplej, że aż zacząłem się topić. Las zamilkł. Wiatr ucichł. Drzewa przestały szumieć, ich gałęzie zamarły w bezruchu, a potem pochyliły się ku ziemi niemym ukłonem. Ptaki przestały śpiewać, a po chwili stadko zięb zebrało się nad głową Jasnej Panienki...
+ czytaj pełny opis
W lesie przy drodze prowadzącej do wsi Chodlik w gminie Karczmiska leży nieduży, szary kamień. Widnieją na nim niewielkie wgłębienia: jedno malutkie jakby odcisk laski, a drugie – jak malutka stópka. Gdyby ten kamień mógł przemówić, powiedziałby na pewno tak:
„Jestem szarym, starym kamieniem. Nade mną od wieków szumią drzewa. Ludzie najczęściej mnie nie zauważają, choć miejscowi znają moja historię. Może wam opowiem?
Było to bardzo dawno temu, może tysiąc lat temu, a może dwa. Przez las szła śliczna panienka z dzieckiem w ramionach, podpierała się drewnianą laseczką. Widać było, że przebyła szmat drogi. Gdy zbliżyła się do mnie, postawiła na mnie jedną ze swych małych stópek i oparła laseczkę. Zrobiło mi się ciepło, coraz cieplej, że aż zacząłem się topić.
Las zamilkł. Wiatr ucichł. Drzewa przestały szumieć, ich gałęzie zamarły w bezruchu, a potem pochyliły się ku ziemi niemym ukłonem. Ptaki przestały śpiewać, a po chwili stadko zięb zebrało się nad głową Jasnej Panienki jak korona i zawirowało w rozszczebiotanym tańcu. Pani odpoczywała. Dziecko uśmiechało się, wyciągając rączki do ptaków i sarenek, wiewiórek i innych leśnych stworzeń, które powoli zgromadziły się w ciszy. Ale kobieta nie została przy mnie na długo. Odpoczęła chwilę na mchu i paprociach i odeszła. Nigdy tu nie wróciła, nie wiem, kim była ani dokąd poszła. Została po niej tylko odciśnięta mała stópka i dziurka po lasce.
Ludzie powiadają, że była to Matka Boska z Jezuskiem. Być może. Chociaż co by tu robiła w wiosce odciętej, zda się, od świata. Przez pewien czas wiele ludzi przychodziło zobaczyć ślady cudu, ale z czasem wszystko się uspokoiło i znów zostałem sam. Nade mną szumi las i śpiewają ptaki, leśną pieśnią przypominając wciąż tamtą historię.
- zwiń